Wołowa Turnia to świetny cel wspinaczkowy na jesień. Jej południowa ściana pokryta jest siatką pięknych, niedługich dróg, z których każda oferuje inny styl wspinania. W jeden z pięknych wrześniowych weekendów udało mi się zrobić trzy z nich: drogę Puškaša (VI+) i Štáflovkę (V) z Anią oraz drogę Eštok-Janiga (VII-) z Kubą i Łukaszem.
Podejście pod ścianę Wołowej Turni nie należy niestety do najkrótszych. Ze schroniska przy Popradzkim stawie idzie się około 2 godziny, najpierw szlakiem na Rysy, a potem wzdłuż brzegów Żabich Stawów Mięguszowieckich pokonując po drodze próg wysoko zawieszonego piętra doliny. Żeby dostać się pod drogę Puškaša musimy jeszcze wspiąć się po stromych trawach pod lewy skraj ściany.
Pierwsze dwa wyciągi nie są trudne i nie mają w sobie nic charakterystycznego. Idziemy jak puszcza, najpierw w lewo, potem w prawo, aż dostaniemy się pod lite płyty z odstrzelonymi płaskimi taflami granitu. Tymi taflami prowadzi przepiękny trzeci wyciąg, który doprowadza nas pod kruks drogi. Kruksem tym jest start w kolejny wyciąg prowadzący różnej szerokości rysami. Po jego przejściu czeka nas jeszcze sporo łatwiejszego terenu do szczytu Wołowej Turni z którego roztacza się niesamowity widok na północną stronę. W dole widać Czarny Staw pod Rysami, Morskie Oko i malutkie schronisko na jego brzegu.
Ze szczytu Wołowej Turni pod południową ścianę najszybciej jest zejść. Żeby to zrobić, musimy przejść kilkanaście metrów trawiastą półką poniżej bloku szczytowego, w kierunku Żabiej Przełęczy czyli dokładnie na wschód. Kilka metrów przed miejscem gdzie półka się urywa niemal pionową granią, odbijamy na stronę Morskiego Oka i zaczynamy schodzić północną ścianą (w dole widać kopczyki).
Systemem półek, kominków i zachodów, schodzimy trawersując lekko na wschód w kierunku widocznej po prawej stronie Żabiej Przełęczy. Mniej więcej na jej wysokości, robimy lekko wznoszący się trawers z powrotem do grani, którą już łatwo schodzimy na przełęcz. Fragment ten jest kruchy i miejscami eksponowany. Jesienią trzeba się też liczyć z tym, że nawet jeśli po południowej stronie jest ciepło i słonecznie, to na tym odcinku zejście może być oblodzone lub nawet zaśnieżone. Z przełęczy schodzimy w dół, łatwym żlebem na południe, aż pod samą ścianę Wołowej Turni.
Štáflovka to linia która w śmiały sposób pokonuje kilka przewieszeń, a na końcu przecina imponujące lustro tektoniczne. Mimo iż okapy i końcowa wielka płyta z dołu wyglądają bardzo poważnie, wspinanie nigdy nie jest bardzo trudne. Myślę że obok drogi Stanisławskiego jest to jedna z najfajniejszych dróg dla początkujących na tej ścianie.
Eštok-Janiga to natomiast droga której nie warto lekceważyć. Oba szóstkowe wyciągi są dość wymagające zarówno pod względem wspinania jak i asekuracji. Kluczowy okap wyceniony na VII- został ostatnio ubezpieczony ringiem ale po jego minięciu trzeba jeszcze przez kilka metrów zachować zimną krew.
Po zrobieniu kluczowego wyciągu można zjechać linią drogi na wielką trawiastą półkę pod południową ścianą Wołowej Turni (warto pamiętać, że z tej półki nie da się łatwo zejść na zachód), lub wspinać dalej do szczytu.
Inne ciekawe drogi na południowej ścianie Wołowej Turni to droga Swierza (III, tzw. południowo wschodni filar), droga Stanisławskiego (V), komin Puškaša (V), a z trudniejszych pozycji Hviezdowa Cesta (VI+) i Orolin (VII).